niedziela, 7 sierpnia 2016

Wakacyjne migawki


Hejka!

Po dziesięciu miesiącach intensywnej pracy nadszedł czas na odpoczynek.. Teraz jest sierpień i chodzę do dyżurnego przedszkola, ale przez cały lipiec miałam wakacje, które spędziłam troszkę w domku, troszkę u babci i u dziadka, a troszkę.. no sami zobaczcie!

W połowie lipca wybraliśmy się w daleką podróż w miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Nazywają je krainą tysiąca jezior- pewnie już wiecie, że chodzi o Mazury. Przywitał nas piękny, pagórkowaty krajobraz i wszechobecne bociany! Nigdzie nam się nie spieszyło, więc zatrzymywaliśmy się tu i tam, aż dotarliśmy do pięknej wioski Zełwągi, a dokładnie do Chrosiówki położonej nad samym jeziorem Inulec. Tak wyglądał nasz domek (okna na piętrze wychodza z naszego pokoju):



Postanowiliśmy nie tracić czasu i już następnego dnia wybraliśmy się na rowerową przejażdżkę po okolicy. Polunia trochę protestowała przed wsadzeniem do fotelika, ale kiedy tylko mama ruszyła, śmiała się w głos!


Kolejne dni upływały nam równie miło. Oczywiście dzień bez zjedzenia lodów, to dzień stracony!



Odwiedziliśmy tez wspaniały Park dzikich zwierząt w Kadzidłowie. Niestety, tego dnia zapomnieliśmy aparatu, więc musicie mi wierzyć na słowo- razem z Polunią karmiłyśmy sarenki, osły i jelenie, które nam jadły prosto z ręki!
W innym miejscu, cudownym Folwarku Łuknajno, również miałyśmy okazję poobcować ze zwierzątkami gospodarskimi..


.. a także wspiąć się na wieżę widokowa, z której rozpościerał się wspaniały widok na okoliczne jeziora!


Widok z pomostu wcale nie był gorszy. Na wszelki wypadek nie puszczałam ręki taty..


Któregoś dnia rodzice zaplanowali wycieczkę do hodowli konika polskiego. Aby się tam dostać, musieliśmy przeprawić się promem w poprzek jeziora..


Po drugiej stronie było tak fajnie, że nie przestawałam się uśmiechać!


Po drodze wyczytaliśmy w przewodniku o jeszcze jednej atrakcji i tak oto zwiedziliśmy malutki klasztor i cerkiew starowierców. Czy potraficie mnie odnaleźć na zdjęciu? 



To co widzicie na zdjęciach to zaledwie ułamek z atrakcji, które zorganizowali nam rodzice. Nie myślcie sobie, że tylko dnie spędzaliśmy aktywnie! Wieczorami grillowaliśmy lub grzaliśmy się przy ognisku..


Dorośli byli zajęcie rozmowa, a my z Adasiem, miałyśmy swoje sprawy!


Super przeżyciem była też wyprawa do Mrongoville, czyli namiastki Dzikiego Zachodu w tej części świata (a dokładnie w Mrągowie). Mogłam się tutaj poczuć jak prawdziwy szeryf (a raczej szeryfka!):


Niestety, nie zachowywaliśmy się zbyt dobrze i mama postanowiła nas wsadzić, ja to mówią dorośli, do paki!


A oto przed Wami słynne kowbojki: Sprytna Jane i Nieustraszona Polly.



Oprócz rozrywek był tez czas na refleksję. Sanktuarium w świętej Lipce zrobiło na nas duże wrażenie. Nawet nie zdążyłam krzyknąć: "Ja nie chce do kościółka" a już byłam w środku i słuchałam koncertu odegranego na ruchomych organach..



Zwiedzaliśmy tez kwaterę główną śmiesznego pana z wąsikiem..


.. tzn rodzice zwiedzali, bo ja z Niśką byłyśmy zajęte zabawianiem cudownej labradorki o imieniu LUNA! Tak jak księżniczka z My little pony!


Wiecie czego najbardziej się bałam! Choroby morskiej! Okazało się jednak, że na jeziorze wcale mocno nie kołysze, więc wybraliśmy się w rejs po Śniardwach. Natychmiast poznałam nowe koleżanki..


.. a Polunię kołysanie uśpiło! Ale z niej śpioch, przegapiła cały rejs.. (tata mnie zabije za to zdjęcie ;)


To by było na tyle, do usłyszenia wkrótce!!

poniedziałek, 9 maja 2016

Weekend w Spa i zoo safari


Siemanko!

W ubiegły weekend rodzice zrobili mi i Niśce wielką niespodziankę i zabrali nas do zoo safari w Borysewie, a następnie do Spa w Uniejowie! Ale zacznijmy po kolei..
Zapowiadał się piękny dzień, więc mamunia wystroiła nas w stylowe wdzianka i ruszyliśmy w drogę:



Po niecałej godzinie podróży byliśmy już na miejscu! Trochę mnie onieśmielały te wielkie, kamienne lwy, ale przytuliłam się do mamy i już się nie bałam!


Okazało się, że czekały na nas zwierzęta, które dotychczas widywałyśmy tylko w bajach! Tutaj uśmiecham się do antylopek..


 Bydło wyglądało na głodne, dlatego dokarmiłyśmy je mleczami..


Potem dalej sobie spacerowaliśmy w poszukiwaniu zwierząt.. Po cichu liczyłam na to, że spotkam tu kucyki Pony..



I w końcu je znaleźliśmy! Co prawda nie były takie kolorowe jak z mojej ulubionej bajki, ale też były bardzo słodkie! Postanowiłyśmy z Polunią dać im jakiś smakołyk..






Następnie porobiłyśmy sobie z małpka głupie minki..


Oczywiście nie mogło zabraknąć brykania w Figloraju! Wdrapałam się na sam szczyt dmuchanego zamku i zjechałam z ogromniastej zjeżdżalni! Potem wybawiłyśmy się z Niśką w basenie piłeczkowym.



Wiecie co, chociaż często się kłócimy, to lubię się bawić z moją siostrą,.


Wreszcie przyszedł czas powrotu.. Ale zamiast do domu, rodzicie zawieźli nas do Spa Lawendowe Termy! Zataszczyłyśmy walizki do pokoju...


.. i natychmiast wskoczyłyśmy w stroje kąpielowe! Ja ubrałam swój z syrenką..


..a Niśka wskoczyła pod kołdrę i krzyczała: "Idę spać!":



Nie mam zdjęć z basenu, ale musicie mi uwierzyć na słowo, ze wyszalałyśmy się za wszystkie czasy! 
Następnego dnia zwiedziliśmy jeszcze uniejowski zamek i nieodległy park..






                                  To był cudowny weekend!


sobota, 30 stycznia 2016

Po długiej przerwie..


Kochani!

Strasznie mi wstyd, że tak długo nie dawałam znaku życia.. Ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że sporo się u nas działo i nie bardzo był czas na regularne dodawanie notek.. Jednak moje noworoczne postanowienie głosi, żeby chociaż raz w miesiącu dać znać co u nas słychać, więc zaczynam!

Ubiegły rok był pełen niezwykłych wydarzeń! W czerwcu mamunia wróciła do pracy, Niśka została pod opieką babci, a ja przez krótki okres czasu chodziłam do żłobeczka. Nie bardzo mi się tam podobało, dlatego rodzice szybko mnie wypisali! Największa zmiana czekała mnie we wrześniu, kiedy to zaczęłam chodzić do przedszkola! Prawie od razu się tam odnalazłam, polubiłam panią Anię i panią Adę, nawiązałam też pierwsze przyjaźnie.. Po uroczystości pasowania mogłam się już cieszyć z pełni praw Przedszkolaka! 

Tutaj pozuję z zaproszeniem, jakie wykonałam na tę uroczystość..



A tutaj już tańczymy w rytm "Jestem sobie przedszkolaczek" :) Zwróćcie uwagę na gustowne opaski odróżniające nas- Misie od Żabek i Zajączków..



Niśka nie opuściła do tej pory żadnej przedszkolnej imprezy! Panie i pozostałe dzieci już ją dobrze znają, a ona czuje się w grupie Misiów jak rybka w wodzie!


W domu rożnie to z naszymi stosunkami bywa.. Raz jest miłość, a raz bitka, no sami wiecie jak to jest z rodzeństwem:) Jest jednak kilka rzeczy, które robimy lubić razem: oglądać Peppę i kucyki na youtubku..


...gotować smakołyki w naszej kuchni (to mój prezent urodzinowy!)...


....a czasami po prostu się przytulać!


Do zobaczenia wkrótce Kochani!

sobota, 14 lutego 2015

Święto Miłości

 
Drodzy Czytelnicy!

Z okazji dzisiejszego Święta przesyłamy Wam moc całusków i dużo miłości! Poczęstujcie się lukrowanymi serduszkami i kawą:


A wracając do nas. Jak widać na obrazku powyżej tatuś kupił swoim trzem kobietkom bukiet wiosennych kwiatów. Uwielbiam tulipany i nie mogłam się oprzeć, żeby ich nie powąchać i pomacać (a mamusia nie mogła się oprzeć mini-sesji):




Pozwoliłam Niśce (tak nazywam moją siostrę) pobawić się jednym badylkiem, ale..


 ..już za moment wrócił w moje łapki!!


 Poszczęściło mi się, bo jako bonus dostałam paczkę misiaków (tych lepszych, od Niemca!).. Om nom nom jestem w niebie!


Jeśli ktoś myśli, że to był koniec atrakcji na ten dzień, to grubo się myli! Już nie wspomnę o wyprawie na basen z tatusiem.. Popołudniu zabrałyśmy się z mamą za pieczenie walentynkowych słodkości- serduszkowych ciasteczek. Ale miałam frajdę z zagniatania swojego kawałka ciasta i wycinania serc foremką!


To był niezapomniany dzień! Szkoda, że Święto Zakochanych jest tylko raz w roku..

PS. Mam jeszcze jedną dobra wiadomość: Polunia sama stoi!! (oczywiście przytrzymując się kanapy:)